Początek tej historii znają chyba wszyscy, którzy interesują się dawną Łodzią. Dla mnie jednak stanowił on tylko punkt wyjścia do poznania dalszych intrygujących losów łódzkiej rodziny cukierników, która dzięki umiejętności dostosowania się do warunków polityczno-gospodarczych wytrwała w branży cukierniczej nieprzerwanie przez 109 lat!
Aby zrozumieć fenomen rodzinnej wielopokoleniowej firmy Gostomskich najpierw należy zapoznać się ze specyfiką przemysłu
cukierniczego na przełomie XIX i XX w. Pomocna tu będzie wypowiedź E.Kikolskiego, dyr. Zw. Fabryk Cukierniczych (Gazeta Handlowa z 1931 roku; pisownia oryginalna): „Historja przemysłu cukierniczego dzieli
się na 2 okresy. Pierwszy są to zaczątki przemysłu, w formie
rzemiosła i stopniowa ewolucja, która trwa, mniej więcej, do r.
1910. Drugi okres jest to rozwój kapitalistyczny,posiadający 20-to
letnią przeszłość. Rzemiosło cukiernicze, zapoczątkowane przez
przybyszów z Zachodu, głównie szwajcarów, rozwinęło się
szybko, znajdując naśladownictwo wśród polaków. Zaczęły się
szybko tworzyć kapitały dorobkowe, gdyż zajęcie to było
b.lukratywne. Firmy zaś przechodzą szybko z rąk do rąk.
Założyciele wycofują dorobek, nabywają domy mieszkalne, majątki
ziemskie. Firmy następnie upadają jak „Zamboni", „Etienn"
i t. p. Ciągłość przekazywania następnym pokoleniom firm
cukierniczych ma nie wiele przykładów. Tylko jedna placówka
reprezentuje 3 pokolenia, a dwie inne są w posiadaniu drugiego
pokolenia. (…) Po 1910 r. zaczyna się rozwijać przemysł
cukierniczy fabryczny. Powstają pierwsze spółki akcyjne w tej
branży. (...) Rozwój tych firm zahamowała wojna światowa. Zaraz
po wojnie powstaje moc drobnych wytwórni, pretendujących do nazwy
fabryk, gdyż konsument jest spragniony słodyczy. Efemerydy
powojenne szybko znikają i pozostają tylko firmy mocne, zaopatrzone
w odpowiednie maszyny i kapitały. Następna fala przypływu w 1924
r. wynosi kilka nowych poważnych placówek przemysłowych. Rok 1924
odznacza się największym przywozem ziarna kakaowego od
powstania Polski i osiągnął 44 tys. ctn.3 (...) Ostatnie dwa lata
odbiły się również na obrotach przemysłu cukierniczego, który
zmniejszył się do 60% w stosunku do 1928 r.
Mimo szeregu
trudności uniemożliwiających zbyt wyrobów cukierniczych przemysł
ten rozwija się, wypuszczają na rynek coraz to inne gatunki towaru,
których jakość i estetyczny wygląd czyni, iż np. czekolada
polska nie ustępuje zagranicznej a nawet stoi wyżej od czekolady
niemieckiej i francuskiej."
Firmowa papeteria podarowana przez Karola Gostomskiego (juniora)
Ab ovo. Ród znakomitych łódzkich cukierników wywodzi się od znanego Aleksandra Roszkowskiego. Kamienicę przy Piotrkowskiej 76 wybudowano w 1892 roku i wkrótce swoją cukiernię (kawiarnię) założył tu właśnie Roszkowski, którego gościem bywała łódzka "śmietanka" towarzyska.
Wspomniany budynek i wejście do lokalu "Roszka" najpóźniej w 1896 roku uwiecznił na fotografii jego równie znany sąsiad z pasażu Meyera (dziś pasaż Moniuszki) - Bronisław Wilkoszewski.
Kolejny etap datuję od dnia 1 lipca 1913 r. kiedy Roszkowski sprzedał swoją cukiernię krewnemu Bolesławowi Gostomskiemu (ur. 1865r.), który już miał dwie inne kawiarnie pod adresami ul. Piotrkowska 79 i ul. Piotrkowska 175 ("Paradyż"). Niestety Gostomski niezbyt długo cieszył się powodzeniem - "zjadła" Go konkurencja z Grand Hotelu. Po sprzedaży kawiarni jednak założył "Fabrykę wyrobów czekoladowych i czekolady" w domu przy ul. Przybyszewskiego 23 (dawniej ul. Napiórkowskiego 23), który małżonka wniosła jako wiano. W budynku frontowym urządzono cukiernię, gdzie sprzedawano wyroby wyprodukowane w oficynie położonej w głębi posesji.
W latach 20. i 30. XX w. fabryka znana była pod firmą " Fabryka Cukrów i Czekolady Karol Gostomski i S-ka".
Już w 1924 r. ( roku największego importu ziarna kakaowego) firma poważnie myśli nad swym marketingiem, dbając o to, by jej reklama swą czystą formą wyróżniała się na zadrukowanej stronie i przyciągała uwagę czytelników:
O przejściowych problemach firmy w okresie międzywojennym donosiła prasa. W 1925 roku w "ilustrowanej Republice" informowano o sporze pomiędzy wspólnikami:
Następnie "Ilustrowana Republika" w 1926 obwieściła upadłość firmy:
Powyższe doniesienia okazały się chyba przedwczesne, bo pomimo poważnych przeciwności losu fabryka Gostomskich jednak przetrwała. Poniżej reklama prasowa z 1926 r., która świadczy o zaciętej walce o klientów. Konkurencyjna fabryka czekolady Antoniego Biegańskiego z ul. Kilińskiego w Łodzi równolegle zresztą prowadziła podobne akcje zachęcające do kupowania słodyczy. Jak można się domyślać ten pojedynek wygrał Gostomski. Zachowane informacje o cukierni Biegańskiego są wyjątkowo skąpe -być może dlatego, że szybko zakończył działalność.
Pamiętacie puszkę po słodkościach z fabryki Piotra Ziółkowskiego z Łodzi, o której pisałam w czerwcu 2013 r.?
Dzisiaj odnalezienie dawnych opakowań po produktach Gostomskich graniczy z cudem. Kilka lat temu można było zakupić w internecie puszkę po cukierkach lub papierki po czekoladach. Dzięki uprzejmości kolekcjonera "PrzedwojenneKarmelki" mogę tu zaprezentować gustowne przedwojenne opakowanie po czekoladzie mlecznej rodem z Łodzi.
Bolesław zmarł w 1937 roku, pochowany został na cmentarzu przy Ogrodowej. Teraz rodzinne przedsięwzięcie spoczywało na barkach Karola (syna Bolesława). W latach 1937-1939 Karol Gostomski był starszym cechu cukierników, którego siedziba mieściła się przy ul. Kopernika 6. Po fakcie wyboru Karola Gostomskiego na starszego cechu można wnosić, iż środowisko ceniło Go i darzyło zaufaniem.
Niestety Karol Gostomski (senior) zmarł w 1942 roku na cukrzycę, bowiem w okresie zawieruchy wojennej rodzina nie zdołała zdobyć dla Niego leków. Jego szczątki złożono nie w grobowców rodzinnym, lecz cmentarzu przy ul. Rzgowskiej. Podczas okupacji niemieckiej była to jedyna nekropolia, na której Polacy mogli chować swoich bliskich.
Karol Gostomski pozostawił żonę Helenę i syna Tadeusza (1920-1996).
O powojennym losach firmy dowiadujemy się z "Monitora Polskiego" z 1946r.:
Gdy Tadeusz Gostomski usamodzielnił się musiał stawić czoła nowej rzeczywistości. Wyszedł z tego zwycięsko: gdy władze w PRL odgórnie ustaliły, że produkcja czekolady może odbywać tylko w jednostkach upaństwowionych Gostomski zdecydował się przestawić na wyrób ciastek. Tym sposobem uchronił rodzinne przedsiębiorstwo i wychował ostatnie cukiernicze pokolenie. Ponadto, tak jak ojciec, Tadeusz pełnił funkcję starszego cechu cukierników.
Ostatnim cukiernikiem kontynuującym rodzinne tradycje jest Karol Gostomski (junior), który doszedł nawet do tytułu mistrza cukierniczego. Pod Jego zarządem firma działała nadal pod tym samym adresem aż do 2001 roku.
To właśnie dzięki uprzejmości Karola Gostomskiego (juniora) możliwa była podróż w czasie i poznawanie losów cukierniczej rodziny Gostomskich.
Wyobraźcie sobie jaki dreszcz emocji towarzyszył mi gdy rozmawiałam
z Karolem Gostomskim (juniorem) w miejscu dawnego zakładu cukierniczego.
Przy okazji Pan Karol zdradził, iż brat Jego babci - Emil Kaliński, zasłużony żołnierz oraz minister poczt i telegrafów, mieszkał właśnie w rodzinnym domu w Łodzi, przy zakładzie cukierniczym.
Serdecznie dziękuję Panu Karolowi za pomoc w realizacji niniejszego materiału.
bibliografia:
Edmund Adam Jarzyński,
"Tajemnice starych kamienic", Wydawnictwo Łódzkie 1972
zdjęcia:
Canon Eos 50, Fuji film 200
Początek tej historii znają chyba wszyscy, którzy interesują się dawną Łodzią. Dla mnie jednak stanowił on tylko punkt wyjścia do poznania dalszych intrygujących losów łódzkiej rodziny cukierników, która dzięki umiejętności dostosowania się do warunków polityczno-gospodarczych wytrwała w branży cukierniczej nieprzerwanie przez 109 lat!
Aby zrozumieć fenomen rodzinnej wielopokoleniowej firmy Gostomskich najpierw należy zapoznać się ze specyfiką przemysłu cukierniczego na przełomie XIX i XX w. Pomocna tu będzie wypowiedź E.Kikolskiego, dyr. Zw. Fabryk Cukierniczych (Gazeta Handlowa z 1931 roku; pisownia oryginalna): „Historja przemysłu cukierniczego dzieli się na 2 okresy. Pierwszy są to zaczątki przemysłu, w formie rzemiosła i stopniowa ewolucja, która trwa, mniej więcej, do r. 1910. Drugi okres jest to rozwój kapitalistyczny,posiadający 20-to letnią przeszłość. Rzemiosło cukiernicze, zapoczątkowane przez przybyszów z Zachodu, głównie szwajcarów, rozwinęło się szybko, znajdując naśladownictwo wśród polaków. Zaczęły się szybko tworzyć kapitały dorobkowe, gdyż zajęcie to było b.lukratywne. Firmy zaś przechodzą szybko z rąk do rąk. Założyciele wycofują dorobek, nabywają domy mieszkalne, majątki ziemskie. Firmy następnie upadają jak „Zamboni", „Etienn" i t. p. Ciągłość przekazywania następnym pokoleniom firm cukierniczych ma nie wiele przykładów. Tylko jedna placówka reprezentuje 3 pokolenia, a dwie inne są w posiadaniu drugiego pokolenia. (…) Po 1910 r. zaczyna się rozwijać przemysł cukierniczy fabryczny. Powstają pierwsze spółki akcyjne w tej branży. (...) Rozwój tych firm zahamowała wojna światowa. Zaraz po wojnie powstaje moc drobnych wytwórni, pretendujących do nazwy fabryk, gdyż konsument jest spragniony słodyczy. Efemerydy powojenne szybko znikają i pozostają tylko firmy mocne, zaopatrzone w odpowiednie maszyny i kapitały. Następna fala przypływu w 1924 r. wynosi kilka nowych poważnych placówek przemysłowych. Rok 1924 odznacza się największym przywozem ziarna kakaowego od powstania Polski i osiągnął 44 tys. ctn.3 (...) Ostatnie dwa lata odbiły się również na obrotach przemysłu cukierniczego, który zmniejszył się do 60% w stosunku do 1928 r.
Mimo szeregu
trudności uniemożliwiających zbyt wyrobów cukierniczych przemysł
ten rozwija się, wypuszczają na rynek coraz to inne gatunki towaru,
których jakość i estetyczny wygląd czyni, iż np. czekolada
polska nie ustępuje zagranicznej a nawet stoi wyżej od czekolady
niemieckiej i francuskiej."
Firmowa papeteria podarowana przez Karola Gostomskiego (juniora) |
W latach 20. i 30. XX w. fabryka znana była pod firmą " Fabryka Cukrów i Czekolady Karol Gostomski i S-ka".
Już w 1924 r. ( roku największego importu ziarna kakaowego) firma poważnie myśli nad swym marketingiem, dbając o to, by jej reklama swą czystą formą wyróżniała się na zadrukowanej stronie i przyciągała uwagę czytelników:
O przejściowych problemach firmy w okresie międzywojennym donosiła prasa. W 1925 roku w "ilustrowanej Republice" informowano o sporze pomiędzy wspólnikami:
Następnie "Ilustrowana Republika" w 1926 obwieściła upadłość firmy:
Powyższe doniesienia okazały się chyba przedwczesne, bo pomimo poważnych przeciwności losu fabryka Gostomskich jednak przetrwała. Poniżej reklama prasowa z 1926 r., która świadczy o zaciętej walce o klientów. Konkurencyjna fabryka czekolady Antoniego Biegańskiego z ul. Kilińskiego w Łodzi równolegle zresztą prowadziła podobne akcje zachęcające do kupowania słodyczy. Jak można się domyślać ten pojedynek wygrał Gostomski. Zachowane informacje o cukierni Biegańskiego są wyjątkowo skąpe -być może dlatego, że szybko zakończył działalność.
Pamiętacie puszkę po słodkościach z fabryki Piotra Ziółkowskiego z Łodzi, o której pisałam w czerwcu 2013 r.?
Dzisiaj odnalezienie dawnych opakowań po produktach Gostomskich graniczy z cudem. Kilka lat temu można było zakupić w internecie puszkę po cukierkach lub papierki po czekoladach. Dzięki uprzejmości kolekcjonera "PrzedwojenneKarmelki" mogę tu zaprezentować gustowne przedwojenne opakowanie po czekoladzie mlecznej rodem z Łodzi.
Bolesław zmarł w 1937 roku, pochowany został na cmentarzu przy Ogrodowej. Teraz rodzinne przedsięwzięcie spoczywało na barkach Karola (syna Bolesława). W latach 1937-1939 Karol Gostomski był starszym cechu cukierników, którego siedziba mieściła się przy ul. Kopernika 6. Po fakcie wyboru Karola Gostomskiego na starszego cechu można wnosić, iż środowisko ceniło Go i darzyło zaufaniem.
Karol Gostomski pozostawił żonę Helenę i syna Tadeusza (1920-1996).
O powojennym losach firmy dowiadujemy się z "Monitora Polskiego" z 1946r.:
To właśnie dzięki uprzejmości Karola Gostomskiego (juniora) możliwa była podróż w czasie i poznawanie losów cukierniczej rodziny Gostomskich.
Wyobraźcie sobie jaki dreszcz emocji towarzyszył mi gdy rozmawiałam
z Karolem Gostomskim (juniorem) w miejscu dawnego zakładu cukierniczego.
Przy okazji Pan Karol zdradził, iż brat Jego babci - Emil Kaliński, zasłużony żołnierz oraz minister poczt i telegrafów, mieszkał właśnie w rodzinnym domu w Łodzi, przy zakładzie cukierniczym.
Serdecznie dziękuję Panu Karolowi za pomoc w realizacji niniejszego materiału.
"Tajemnice starych kamienic", Wydawnictwo Łódzkie 1972
Canon Eos 50, Fuji film 200
Witam.
OdpowiedzUsuńMiałem przyjemność uczyć się zawodu w tej cukierni, przyjęty zostałem jako uczeń 1994 roku.
Pamiętam jak dziś moje pierwsze dni w tej cukierni, szkoda że firma została zamknięta, po mimo upływu tylu lat i "zmiany zawodu" miło wspominam ten czas!
Pozdrawiam Piotr.
Dziękuję za wpis i ciekawe informacje. Serdecznie pozdrawiam :)
UsuńJacek Stefanowski:
OdpowiedzUsuńWitam
Moja prababcia Wirginia Stefanowska była siostrą Bolesława Gostomskiego. Wspomogła go pożyczką przy zakupie cukierni od Roszkowskiego. W zakładzie tym pracował jako cukiernik jej syn, a mój dziadek Witold Stefanowski. Tam też poznał swoją przyszłą żonę Sabinę z domu Prymus. Pracowała na kasie. W cukierni pracowała też siostra babci Regina Prymus. Poznała tam przyszłego męża, cukiernika Ignacego Grzesika. Grzesik otworzył później swoją cukiernię w Piotrkowie Trybunalskim. Mój dziadek też próbował samodzielnie prowadzić taki zakład w Kaliszu, ale szybko splajtował. Praca w cukierni Gostomskich była zawsze dobrze wspominana przez moich dziadków. Jak z powyższego wynika, właściciel i pracownicy byli ze sobą skoligaceni. Rodzina trzymała się razem :-)
Pozdrawiam
Witam serdecznie, nazywam się Remigiusz Stefanowski i jestem prawnukiem Wirginii Stefanowskiej z domu Gostomskiej, tak więc jesteśmy rodziną. Jestem wnukiem Teodora który był bratem Witolda. Chciałbym nawiązać kontak, może uda nam się spotkać albo nawiązać korespondencję. Nie ukrywam że chciałbym dowiedzieć się więcej o naszych współnych przodkach. Mój ojciec Janusz Stefanowski miał niestety niewielką na ten temat wiedzę a obecnie ma 83 lata i choruje na chorobę Alzheimera. Mieszkam we Wrocławiu. Mój numer telefonu 696-748-196 bardzo proszę o kontakt. Remigiusz
UsuńWspominam swój egzamin czeladniczy w 1985 roku w izbie rzemieślniczej kiedy to Pan Gostomski pytał mnie o produkcję ciasta piernikowego ...Łza się w oku kręci-dziś już nie ma prawdziwych cukierni-dziś jest podrób z marketów i jest wręcz ohydny...
OdpowiedzUsuńWitam, fajny kawałek historii wraz z chłopakiem jesteśmy tutaj przypadkiem ponieważ znaleźliśmy serwetkę z cukierni Bolesława Gostomskiego w Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej 175, pisana jest cyrylicą oraz polskimi znakami Zaciekawiła nas bardzo i postanowiliśmy troszkę poszukać w internecie.
OdpowiedzUsuń